Wieść, że Iga Świątek ogłosiła datę swojego ślubu ze swoim mężem, Tomaszem Wiltroskim, obiegła Polskę z prędkością światła. Choć para od dawna była w centrum uwagi mediów, to jednak nikt nie spodziewał się, że ich decyzja zapadnie właśnie teraz — w trakcie jednego z najbardziej wymagających okresów w karierze Igi. Mimo turniejowych napięć, dalekich podróży i presji płynącej ze światowego tenisa, w jej życiu nadszedł moment, w którym miłość i prywatność zaczęły wygrywać z intensywnością zawodowego świata.
Oświadczenie pojawiło się na jej oficjalnych mediach społecznościowych: krótkie, eleganckie zdanie, dołączona fotografia, na której Iga i Tomasz trzymali się za ręce, stojąc na tle zachodzącego słońca nad polskim jeziorem. Pod zdjęciem widniał podpis:
„Czas na kolejny krok. Z radością ogłaszamy datę naszego ślubu.”
Media natychmiast zareagowały falą emocji. Portale sportowe prześcigały się w publikowaniu analiz, komentarzy, a nawet spekulacji o miejscu ceremonii. Fani zasypywali profil tenisistki gratulacjami, a jej nazwisko ponownie zawitało na szczytach rankingów popularności.
Ale dla Igi nie chodziło o zainteresowanie opinii publicznej. To była jej osobista chwila — długo oczekiwana, wyczekana i głęboko przemyślana.
Tomasz Wiltroski nie był postacią z pierwszych stron gazet, choć pochodzenie miał równie związane ze światem sportu jak Iga. Pracował jako analityk danych sportowych i konsultant treningowy, specjalizujący się w fizjologii wysiłku. Poznali się na jednym z obozów przygotowawczych, gdzie Tomasz współpracował z zespołem fizycznym polskich sportowców.
Pod czas jednego z treningów doszło do sytuacji, która — jak później przyznali oboje — zbliżyła ich do siebie bardziej, niż mogliby podejrzewać. Iga, zmęczona wielotygodniową presją i niepowodzeniami na korcie, przechodziła przez trudny moment. Tomasz zauważył to szybciej niż reszta zespołu. Zamiast udzielić jej rad z poziomu trenera, po prostu z nią porozmawiał — nie o technice, nie o wynikach, ale o emocjach i o tym, że czasem najważniejsze jest to, by umieć odpuścić.
Ta szczerość, prostota i ludzkie podejście sprawiły, że Iga po raz pierwszy od dawna poczuła się… rozumiana. Bez ocen, bez presji.
Z czasem rozmowy stawały się coraz dłuższe, coraz częstsze, a między nimi zaczęło rodzić się coś, co później przerodziło się w wyjątkową więź. Nie było spektakularnych gestów ani nagłych wyznań. Było za to coś znacznie cenniejszego: wzajemne zaufanie, szacunek i naturalna harmonia.
Zaręczyny odbyły się skromnie, tak jak para lubiła najbardziej: bez fleszy, bez kamer, w miejscu, które miało dla nich szczególne znaczenie. Nad jeziorem, gdzie spędzili swój pierwszy wspólny wolny weekend, Tomasz uklęknął z prostym srebrnym pierścionkiem, który sam zaprojektował. Nie był bogato zdobiony ani przesadnie luksusowy, ale symbolizował ich styl — subtelność, naturalność i autentyczność.
„Powiedziałam tak od razu, nawet nie pozwoliłam mu skończyć zdania”, opowiadała później Iga. „Wiedziałam, że to jest właściwa decyzja”.
Nikt poza rodziną nie wiedział o zaręczynach przez długie miesiące. Dopiero przy ogłoszeniu ślubu para postanowiła podzielić się historią ze światem.
Choć wiele gwiazd decyduje się na wystawne ceremonie w egzotycznych miejscach, Iga i Tomasz chcieli czegoś innego — ślubu, który odzwierciedlałby ich osobowości.
Wybrali spokojny dworek na Mazurach, otoczony drzewami i jeziorami, z dala od hałasu miast. W ceremoniały włączyli elementy natury: proste dekoracje z bieli, zieleni i drewnianych akcentów. Muzyka na żywo miała być akustyczna, a menu — złożone z lokalnych produktów.
Największym wyzwaniem było jednak pogodzenie terminów. Iga miała przed sobą intensywny sezon, a kalendarz turniejowy rzadko pozwala na dłuższą przerwę. Mimo to udało się znaleźć datę, która pozwoliła jej spokojnie przygotować się do uroczystości, bez myślenia o meczach, rankingach czy punktach.
Rodzina była zachwycona. Ojciec Igi — znany ze swojej troski i zaangażowania — wzruszył się do łez, gdy dowiedział się o decyzji córki. Jej siostra, która zawsze była obok w trudnych momentach, została poproszona o rolę świadkowej.
Trenerzy, choć zdawali sobie sprawę, że przygotowania ślubne mogą odciągnąć Igę od treningów, wspierali ją z pełnym zrozumieniem. Wiedzieli, jak ważną rolę w życiu sportowca odgrywa równowaga psychiczna i stabilność emocjonalna. A ta relacja była dla Igi kotwicą.
Gwiazdy sportu także nie pozostały obojętne. W mediach pojawiły się gratulacje od innych tenisistek, a nawet od legend światowego tenisa, które od dawna obserwowały rozwój jej kariery. Wszyscy zgodnie podkreślali, że Iga zasługuje nie tylko na sukcesy na korcie, ale też na szczęście w życiu prywatnym.
Kiedy para w końcu ogłosiła dokładną datę ślubu, w Polsce zawrzało. Data — 14 sierpnia — miała symboliczne znaczenie. To dzień, w którym przed laty wygrali swój pierwszy wspólny mecz w padla, grany zupełnie rekreacyjnie. Wtedy po raz pierwszy poczuli, że potrafią tworzyć drużynę równie dobrze poza pracą, jak i w swoim prywatnym świecie.
Na konferencji prasowej Iga pojawiła się uśmiechnięta, promienna i spokojna. Powiedziała:
„Ślub to dla mnie nie ucieczka od tenisa, ale jego dopełnienie. W życiu liczy się równowaga. A ta decyzja jest jednym z najpiękniejszych kroków, jakie mogłam zrobić”.
Choć para marzyła o cichej i intymnej uroczystości, przygotowania okazały się intensywne. Wybór sukni ślubnej był dla Igi wyjątkowo trudny — nie należała do osób, które chętnie przymierzają modne kreacje, lecz tym razem starała się znaleźć coś, co w pełni oddawałoby jej charakter. Z pomocą przyszła projektantka, która zaproponowała minimalistyczną, elegancką suknię z delikatnym haftem inspirowanym… kortem tenisowym. Subtelne linie przypominały siatkę, a małe zdobienia nawiązywały do piłek. Symbolika była ukryta, ale idealnie dopasowana do panny młodej.
Tomasz, który zawsze preferował prosty, sportowy styl, musiał odnaleźć się w garniturze szytym na miarę. Choć początkowo czuł się w nim nienaturalnie, po ostatniej przymiarce stwierdził, że… pasuje mu bardziej, niż myślał.
Fani na całym świecie zaczęli spekulować, czy ceremonia będzie transmitowana. Jednak para szybko zdementowała plotki. Marzyli o prywatności, choć wiedzieli, że część szczegółów i tak przedostanie się do mediów. Prosili jednak o uszanowanie ich przestr
Leave a Reply